Jot-es49 Jot-es49
1430
BLOG

Pilnie potrzebna symulacja!

Jot-es49 Jot-es49 Polityka Obserwuj notkę 32

 

Od smoleńskiej katastrofy minęło już ponad 19 miesięcy a fora internetowe, nie tylko polskie, pełne są hipotez, analiz, obliczeń i symulacji.

Prym w tym jednak wiedzie bezspornie Antoni Macierewicz wraz ze swoimi wyznawcami skupionymi w tzw. "zespole parlamentarnym" jak i w kręgach związanych z GP, GPC, RM i ND. Ich powiązania ideologiczne i mentalne z PiS są widoczne bardzo wyraźnie – wzajemne cytowanie wypowiedzi, popieranie tych samych teorii i powoływanie się na tych samych "bezstronnych specjalistów" (ostatnio Nowaczyk i Binenda – ze swoimi obliczeniami i symulacjami).

W takim stanie rzeczy – wszelkie osoby mające inne zdanie są uważane za lemingi PO, rusofilów, szpiegów, agentów, piszących na zlecenie MAK, FSB jak i Tuska oraz Komorowskiego.

 

Wszystkie te spory dotyczą zdarzeń mających swoje miejsce poniżej 100 m wysokości. Czy samolot stracił skrzydło na brzozie, czy miało prawo ono polecieć samodzielnie tak daleko jak poleciało – nie wiem, nie jestem fizykiem ani specjalistą od latania. Latam wyłącznie w charakterze balastu. Kłócić mogę się tylko i wyłącznie w zakresie wiedzy z fizyki na poziomie szkoły średniej i tu mam poważne obiekcje odnośnie odległości 12 m od brzozy, a nawet 42 m od miejsca znalezienia jeśli w jakikolwiek sposób odpadło od samolotu lecącego, powiedzmy 280 km/godz na wysokości 26 m, jak wynika z wypowiedzi AM.

Jako osoba mająca uprawnienia ratownika drogowego udzielałem pomocy w kilku wypadkach samochodowych. W jednym z nich pasażer z tylnego siedzenia wyleciał przez przednią szybę i wylądował w odległości prawie 30 m od samochodu w kierunku jego pierwotnej jazdy. Wysokość była nie większa niż 120 cm a szybkość nie wyższa jak 120-130 km/godzinę (Polonez Caro – pojęcia nie mam czy więcej mógł wydolić?).

No ale nie o tym chciałem pisać! Wszelkie symulacje zostawiam symulantom... ups... naukowcom, chciałem napisać...

 

Zawsze zastanawiałem się jak lekko polska komisja przeszła do porządku dziennego nad zachowaniem się załogi, komunikatami i informacjami otrzymanymi oraz wymianą zdań zarówno wśród członków załogi jak i osób załogę "odwiedzającymi".

Uważam, że warto raz jeszcze pochylić się nad tym jaką wiedzę na temat warunków atmosferycznych na lotnisku docelowym załoga posiadała i jakie działania w związku z tym podjęła.

Jakie informacje posiadane przez siebie załoga przekazała w sposób bezpośredni czy pośredni dysponentowi lotu lub osobom przez dysponenta upoważnionym?

Jakie decyzje podjął dysponent lub osoby przez niego upoważnione w związku z uzyskanymi informacjami?

 

No więc kilka cytatów z wiekopomnego dzieła polskiej komisji zwanej Komisją Millera (pogrubienia moje):

 

Wykonując lot w przestrzeni powietrznej Białorusi,o godz.6:14:15(około 28 min przed planowanągodzinąlądowania) załoga samolotu otrzymała od kontrolera MIŃSK KONTROLA informacjęo WA na lotnisku SMOLEŃSK PÓŁNOCNY:„Polish Air Force one zero one, for information, at zero six one one SMOLEŃSK visibility:four zero zero meters, fog” („PLF 101, dla informacji o 6:11 w Smoleńsku widzialność400 metrów, mgła”)."

 

I dalej:

 

Po nawiązaniu łączności z KL załoga otrzymała o godz. 6:24:25 kolejnąinformację o WA na lotnisku SMOLEŃSK PÓŁNOCNY: „Papa Lima Foxtrot one two zero one на Корсаже туман, видимость четыреста метров” („PLF 1201, na KORSAŻU mgła, widzialność czterysta metrów”) oraz braku warunków do lądowania. Dowódca statku powietrznego poprosił jednak o zgodę na próbne podejście i otrzymał ją. W tym samym czasie dowódca samolotu Jak-40 (PLF 031), który około godziny wcześniej wylądowałna lotnisku SMOLEŃSK PÓŁNOCNY, przekazałdrugiemu pilotowi Tu-154M swojąocenęWA: „Widzialność400 m podstawa poniżej 50 metrów, grubo” oraz poinformowało dwóch nieudanych podejściach do lądowania samolotu Ił-76, które miały miejsce po lądowaniu samolotu Jak-40. Dowódca statku powietrznego o godz. 6:26:18 przekazałinformację o niekorzystnych warunkach na lotnisku SMOLEŃSK obecnemu w kabinie załogi Dyrektorowi Protokołu Dyplomatycznego: „Panie Dyrektorze – wyszła mgła w tej chwili i w tych warunkach, które sąobecnie, nie damy rady usiąść. Spróbujemy podejść– zrobimy jedno zajście – ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie. Tak że proszęjuż myślećnad decyzją, co będziemy robili”. Po stwierdzeniu Dyrektora „No to mamy problem” dowódca statku powietrznego dodatkowo wyjaśnił: „Możemy półgodziny powisieći odchodzimy na zapasowe”. Przekazał również,że w grę wchodząlotniska zapasowe MIŃSK lub WITEBSK. Dyrektor wyszedł z kabiny załogi w celu poinformowania o sytuacji Pana Prezydenta"

 

No i w dalszej części:

 

Samolot zniżałsięi na wysokości 500 m wszedłw krąg nadlotniskowy lotniska SMOLEŃSK PÓŁNOCNY. O godz. 6:30:33 do kabiny załogi na chwilę wszedł Dyrektor Protokołu i przekazał: „Na razie nie ma decyzji Prezydenta, co dalej robimy”.(...) W trakcie dolotu do czwartego zakrętu KL przekazałzałodze informację, żeby od wysokości 100 metrów byli gotowi do odejścia na drugi krąg. W tym czasie (6:36:48,5 )do kabiny załogiwszedł Dowódca Sił Powietrznych, a dowódca samolotu Jak-40 przekazał informację,że widzialność na pasie wynosi 200 metrów.(była6:37:04 – dop.mój)"

 

Podsumujmy więc:

  • do godziny 6:30 załoga wiedziała o tym, iż pogoda na lotnisku jest nie tylko poniżej minimum pilota ale również znacznie (2,5 raza) poniżej minimum lotniska a o godz. 6:37 była już 5 razy niższa.Ponadto podstawa chmur była "grubo" poniżej 50 m.

  • Załoga podzieliła się tą informacją dyr. Kazaną a więc pośrednio z dysponentem lotu.

  • Zamiast odpowiedzi – wizyta generała a wraz z nią kolejne ciekawostki:

 

- O godz.6:40:44,5 (98 m nad poziomem lotniska, 113 m wg RW, w odległości 2291 m od progu DS 26) Dowódca SiłPowietrznych powiedział:„100 metrów”.

 

O godz.6:40:50,5Dowódca SiłPowietrznych powiedział:„Nic nie widać.Miało to miejsce 63 m nad poziomem lotniska, na wysokości 109 m wg RW i w odległości 1815 m od progu DS 26.

 

"Zdaniem Komisji, wypowiedzi Dowódcy Sił  Powietrznych ograniczyły sięjedynie do podawania wysokości lotu odczytanych z wysokościomierza barometrycznego (250 m, 100 m oraz 60 m). Nie ingerował bezpośrednio w proces podejmowania decyzji przez dowódcę statku powietrznego."

 

Tu wypada zgodzić się w 100% z ustaleniami Komisji: "Dowódca SiłPowietrznych (...) nie ingerowałbezpośrednio w proces podejmowania decyzji przez dowódcęstatku powietrznego."

Ba, mało, że nie ingerował – on ograniczył się do podawania odczytów baro – 250,100, 60 m

No i na koniec moich cytatów – kwiatuszek:

 

"Ogodz. 6:40:45 nawigator zgłosił„sto”.Sześćsekund później ponownie powiedział„sto”. Informacja o braku zmiany wysokości w tak długim czasie musiała stanowić problem dla pilota lecącego,co spowodowało podjęcie decyzji o zwiększeniu prędkości zniżania."

 

No i jako clou wszystkiego:

 

Dowódca statku powietrznego...w dniu 10.04.2010 r.nie posiadałważnych uprawnieńdo wykonywania lotów w charakterze dowódcy samolotu Tu-154Mi Jak-40."

 

Drugi pilot ...Zgodnie z zapisem § 15 ust. 9 RL-2006 pilot w dniu 10.04.2010 r.nie posiadał ważnych uprawnień do wykonywania lotów jako drugi pilot samolotu Tu-154M".

 

Może więc już przyszła pora na powołanie Międzynarodowego Zespołu Biegłych Psychiatrów, Psychologów i Specjalistów Medycyny Lotniczej?

 

Niech w końcu przeprowadzą rzetelną symulację stanu psychofizycznego panującego w kokpicie i jego okolicach i odpowiedzą na nurtujące wiele osób pytanie:"Co chciał zobaczyć Kapitan Statku Powietrznego wraz z załogą i osobami towarzyszącymi na wysokości decyzyjnej 100 m jeśli podstawa chmur była "grubo" poniżej 50 m?"

 

No bo jeśli to zamach – to zamachowców należałoby szukać również na pokładzie Tu-154M. Zamachowców-samobójców naturalnie!

Jot-es49
O mnie Jot-es49

Złośliwy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka