Jot-es49 Jot-es49
759
BLOG

Lotnik, skrzydlaty władca świata...

Jot-es49 Jot-es49 Polityka Obserwuj notkę 1

Nie mam wielkiej nadziei, że mój wątek przebije się do świadomości ludzi, którym słowo "Ojczyzna" jest bliskie.
"Ojczyzna" odmieniana codziennie przez różne przypadki, wyświechtana, poniżana, traktowana jak macocha a nie Matka, z dobrotliwością tej ostatniej, pragnie być ciągle piękna i pożądana, mimo jej wad i słabości.
A my cóż robimy?
Przez naszą Ojczyznę przetacza się nieustający, medialny bełkot, a to smoleński, a to "emerytalny"...
Każdy ów bełkot jest doskonały dla wojny polsko-polskiej, dla słupków sondaży, dla bycia "na topie", dla paru minut medialnej sławy...
Zbliża się druga rocznica rzeczywistej tragedii narodowej jaką bez wątpienia była katastrofa smoleńska.
Cichutko jakoś minęła czwarta rocznica podobnej tragedii o nieco mniejszych rozmiarach
jaką była katastrofa Casy. Nawet 30 kwietnia, w rocznicę odsłonięcia pomnika poświęconego ofiarom tejże, panowała dziwna medialna cisza...

I właśnie dlatego, moja przekorna dusza, ogłosiła bunt!
Bunt przeciw nasilającemu się bełkotowi smoleńskiemu. Bunt przeciw "obronie przez opluwanie" polskich lotników. Bunt przeciw hołubcom wyprawianym na trumnach ofiar. Bunt przeciw szkalowaniu Ojczyzny.

Pozwolę sobie za motto mojego wątku przyjąć fragmenty Hymnu Lotników.
W 1930 roku na melodię Stanisława Latwisa (1905-1935), opartą o melodię "Marsz Kosynierów" z 1794 r. został napisany przez Aleksandrę Agnieszkę Zasuszankę - "Agnez" (1906-1989) "Marsz Lotników" znany również jako "Marsz Polskiego Lotnictwa".

"Lotnik skrzydlaty władca
Świata bez granic,
Ze śmierci drwi, w twarz się życiu głośno śmieje,
Drogę do nieba skraca (...),

A jeśli z nas
Ktoś legnie wśród szaleńczych jazd,
Czerwieńszy będzie kwadrat, nasz lotniczy znak.
Znów pełny gaz,
Bo cóż, że spadła któraś z gwiazd,
Gdy cała wnet eskadra pomknie na szlak."

Od dziecka fascynowała mnie biało-czerwona szachownica na skrzydłach, opowieści o naszych wspaniałych, bohaterskich lotnikach. Żwirko i Wigura, 1939 rok, Bitwa o Anglię - wszystko to chwalebne czyny polskich pilotów. Duma i sława polskiego lotnictwa. Nawet w okresie "słusznie minionym" nasi piloci uznawani byli powszechnie za najlepszych, naturalnie (inaczej być przecież nie mogło) po pilotach radzieckich...
Wybuch wolności poza wieloma tak upragnionymi swobodami, "wyswobodził" nas jeszcze dodatkowo od wielu doskonałych lecz "niesłusznych" pilotów i instruktorów. Powstała dziura pokoleniowa. Młodzi i ambitni piloci pozbawieni zostali nagle wzorców. Poza hymnem i salami tradycji nie pozostał czynnik spajający lotnicze pokolenie. Rozwaga charakterystyczna dla doświadczenia została zastąpiona entuzjazmem młodości...

I tu jak groźne memento nastąpiła katastrofa Casy! Ażeby chichot historii wybrzmiał dobitniej - na jej pokładzie lecieli piloci, dowódcy i instruktorzy. Wracali z konferencji na temat bezpieczeństwa lotów właśnie.

Mówiono na niej m.in. o sprawach takich jak:
-o często występującym na szczeblu eskadry zjawisku realizacji zaplanowanych lotów w bagatelizowanych, niebezpiecznych warunkach pogodowych i błędnej z tego tytułu ocenie ryzyka podejmowanego przez dowódców o stosunkowo niewielkim doświadczeniu;
-o lekkomyślności personelu latającego i braku w powietrzu załogowej współpracy przy wykonywaniu zadań, w których ścisła koordynacja i podział ról wpisane są w obowiązujące pilotów procedury;
-o błędach w organizacji lotów, a w szczególności zbyt swobodnej i częstokroć nieuzasadnionej ocenie ryzyka oraz braku refleksji dowódców, dotyczącej aktualnych psychofizycznych możliwości wykonania zadania przez podległych im pilotów;
a także tym, że...
...istotne zagrożenie bezpieczeństwa lotów wynikające z braku wyposażenia lotnisk i samolotów w urządzenia nawigacyjne najnowszej generacji ...

Wspominano również o tym, że:
-dla młodych pilotów wojskowych nie ma złej pogody, a bardzo niewielu z nich wykazuje się zadowalającą znajomością oraz szacunkiem dla przepisów lotnictwa cywilnego, z którego maszynami często zdarza im się spotykać w przestworzach;
-niektórzy ambitni i spragnieni szybkich awansów dowódcy niskiego szczebla zmuszają personel latający do nazbyt ekstremalnych zachowań w powietrzu;

Nie mam najmniejszego zamiaru dokonywać oceny tej katastrofy ani przyczyn jej zaistnienia.

Jeszcze nie dokończono śledztwa, nie zabliźniły się ślady po niej ani na ziemi ani w sercach
bliskich gdy przyszło nam się zderzyć z kolejną tragedią. Większą i boleśniejszą w skutkach.

Po raz kolejny czerwień na szachownicy stała się czerwieńsza!
Po raz kolejny słowa lotniczego hymnu napełniły się nową treścią...

Dlatego teraz właśnie - w cztery lata po katastrofie Casy i zbliżającej się drugiej rocznicy
katastrofy smoleńskiej - tak bardzo dokucza mi ten medialny bełkot, ten chocholi taniec na świeżych jeszcze mogiłach i brak refleksji nad odchodzącymi w historię wydarzeniami. Brak refleksji nad tym aby hymn i tradycja polskich skrzydeł nie stanowiła jedynych wytycznych w szkoleniu młodych entuzjastów podboju podniebnych przestworzy.

"Bo cóż, że spadła któraś z gwiazd,
Gdy cała wnet eskadra pomknie na szlak."

Oby tych spadających gwiazd już Ojczyzna nasza nie doświadczała nigdy więcej.
Limit się wyczerpał!

Jot-es49
O mnie Jot-es49

Złośliwy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka